Spokojny
poranek.
Obudzony,
swobodnie deszczowy.
Kawa
z domieszką melancholii na minuty jazzu.
I
miasto wciąż w płaszczu powitania.
Insomnia
odchodzi jednak naprędce.
Niezrozumiale
łacińska
Buenos...
Przy
otwartym oknie, w kamienicy.
Oparty
o ścianę spogladam na biurko
Cierpliwie
czeka Cortazar, Llosa, Quiroga, Paz, Sábato,
Borges
Moanin'
nabiera ochoty na spacer uliczkami
By
zderzyć się z bandoneonem
To
być może jedyne takie miasto
Wymarzone
Widokiem
dwóch kolorów
Niezamazane
wizjami
Najbardziej lubię zawiłości Borgesa. To z jego wiersza pochodzi nazwa pewnego tomiku. JazzW, obróciłeś twarz w deszcz poranny czy raczej pozwoliłeś kroplom swobodnie opadać?
OdpowiedzUsuńPrzywitałem się radośnie z deszczem porannym, witając go spojrzeniem i wyciągniętymi ramionami. Mile łagodził mi twarz.
OdpowiedzUsuń