niedziela, 30 czerwca 2013

Zapach tataraku

Zapach wsi. Różności – zapach zsiadłego mleka, antonówek, gruszek, gotowanych obierek, kiełbasy, czarnych porzeczek, chleba, młodych ziemniaków na skwarkach, pola w sierpniu, rosy... Mnóstwo zapachów.
I właśnie ten chleb.
Pamiętam jego zapach, wypiekany czy świeży przywożony do sklepu. Skórka smakowita, a jeszcze pozostawał środek do wyjadania:)
Ale nigdy nie próbowałem tego jednego, zasłyszanego od starszej sąsiadki na działce.
Opowiadała jak jej matka, tuż po wojnie, wypiekała chleb na wsi. Na tym zarabiała. Na liściach chrzanowych i liściach tataraku. I nie pochodziła z Kresów.
Gdy chleb był gotowy, niesamowity zapach roznosił się po okolicznych gospodarstwach. I to była informacja dla wszystkich mieszkańców, że można już przyjść.
Piszę niesamowity, ale ja tego zapachu nie znam. Co prawda pamiętam tuż za gospodarstwami spore kompleksy wodne, stawy pełne ryb i ten piękny tatarak rosnący. Podchodziłem, kilka razy łodzią z wujem podpływaliśmy.

Ale samego zapachu chleba pieczonego na liściach tataraku nigdy nie doświadczyłem.

niedziela, 23 czerwca 2013

A teraz...wakacje :)


I rozdane i zadowolony jestem.
Moja uczennica zakończyła rok szkolny radośnie o czym nie zapomniała mnie poinformować.
Czerwony pasek na świadectwie wprawił mnie w dobry humor.
Dumny jestem, a co!

Jedziemy autostopem:)

sobota, 22 czerwca 2013

Uczę się polskiego

Trzeci w kolejce w kiosku.
Sprzedawczynie zawsze coś oferują dodatkowego. O.K. - rozumiem.
Do pani pierwszej - „może jeszcze zapalniczka i 'ViVa!'?”
Do drugiej – „a może 'Gala'? Jest najnowsze wydanie”.
Ciekawe co mnie zaproponuje i co śmiesznego odpowiem...
Podchodzę – może zapalniczka i... spojrzała... „Polityka”? Odechciało mi się.

Psze panią / pani / panienko / panico / dziewico- „Polityka” to nigdy.
Gdyby mi pani zaproponowała „Forum” - to tak!

A poza tym to program TV.
A w programie znalazłem dwa słowa, których znaczeń wcześniej nie znałem.
No proszę, człowiek uczy się całe życie. Są wyrazy trudne, nieznane, w ogóle mało używane.
Rayon / rajon mi chyba przeleciało przez łeb wcześniej, ale doprawdy to za trudne dla mnie.
Jednak już zupełna porażka nastąpiła przy słowie „dropiaty”. I ja to nie wiem, czy to wstyd czy nie? No kurde.
I chodziło o konia w opisie filmu.

To ja może napiszę o slangu niedługo, bo się noszę z tym zamiarem od wielu miesięcy.

Kurde, ale dropiaty...???
Poddaję się.

Nie kąpiesz się dla mnie w pieszczocie pian”

Idziemy z gnatem po prośbie. To nie dolina ani klawisz, to gruba bara. Jak nie wystawimy i będzie obciach, dostanę dokoła macieju. O mnie kuma każdy śledź.”

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Strzelmy randoma przed barem


No dobrze, rozwinę temat ale nie za bardzo.
Wspomniałem o tym w komentarzu u Ilenki: Do biegu! Gotowi! Start?

Tak to prawda, obstawiałem samolot Luftwaffe (sic! - bo był wojskowy) z prezydentem Niemiec na pokładzie.
Ochranialiśmy dwa transportowce Boeinga z obligacjami i pieniędzmi wydrukowanymi w Londynie. Miliony...:)
Byłem świadkiem poczynań naszego kosmonauty na terenie Spec Pułku Rzadowego na Okęciu. Jego w sumie też ochraniałem wtedy.
Polowałem na uzbrojonego mordercę i gwałciciela, w lasach północno-zachodniej Polski. Dostaliśmy taki rozkaz. Nie udało się nam, ale w pobliskim powiecie wpadł po dwóch dniach.
Miałem pod opieką zabójcę, którego dostarczyła Żandarmeria, bo nie mieli u siebie miejsca. Trzeba było na niego uważać; zabraliśmy mu sztućce by sobie przypadkiem nic nie zrobił – wtedy 'w modzie' nie były jeszcze samobójstwa, ale trzeba było mieć na niego oko.
I największa akcja to 'polowanie' i zabezpieczenie lotniska, gdy jeden palant poszedł na tamten teren z bronią, a drugi z kaburą z której wystawał magazynek do kbk AK 47. To była najpoważniejsza operacja. Celem akcji było 'zabezpieczenie tych gamoni' przed konsekwencjami swoich poczynań. Byłyby z tego problemy prokuratorskie i to sporego gatunku. Na szczęście się udało.
Do dziś świetnie strzelam, ze 100 metrów 5 pocisków umieszczam w 10-ce. Potrafię rozebrać z opaską na oczach karabin i złożyć go natychmiast.
Podczas ćwiczeń, korzystałem z około 60 sztuk Kałasznikowa. Tysiące wystrzelonych pocisków, w czasie prawie 8 godzin na strzelnicy.
Oj dawno nie miałem żadnego gnata w ręku, chyba czas poćwiczyć znowu.
Jaki agent z bronią, taki i naśladowca.


niedziela, 16 czerwca 2013

Se piosenkę przetłumaczyłem

Pod względem tekstu zapewne nie jest to najlepsza piosenka. Chociaż...:)
'In the Ghetto' jest u mnie faworytem murowanym.
Ale „Diabełek w przebraniu” rytmem grany i śpiewany jest zdecydowanie najfajniejszy dla ucha. Lubię i tyle. Pogibać się i babariba też:)

Nie podobają mi się tłumaczenia tej piosenki zamieszczone w kilku miejscach w internecie, więc po raz drugi tłumaczenie własne. Pierwsze było dawno temu, na starym blogu, piosenka „I'd love to change the world” zespołu Ten Years After.
Tekst prościutki, ale dokonałem wyboru i raczej w słowach z puszczonym okiem niźli o poważnym jakimś konflikcie... z kobietą?

Nie wiem jak to wyjdzie, za chwilę się zabieram, mam nadzieję, że może komuś się spodoba. A może odpowiedzieć na apel Manna o tłumaczenie tej piosenki i wysłać?
W ogóle nie wiem co mi odbiło, że mi się ten utwór przypomniał i se piszę tak.

Devil in Disquise” - „Diabeł w przebraniu”

Wyglądasz jak anioł
Poruszasz się jak anioł
Mówisz jak on

Ale wreszcie zmądrzałem
Jesteś diabłem w przebraniu!
O tak!
Diabeł...

Zwodziłaś mnie pocałunkami
Oszukiwałaś i ciągle kombinowałaś
Chyba tylko w niebie wiedzą jak bardzo
A jesteś zupełnie inna...

I niby jesteś
Chodzącym aniołem
I wyglądem i słowami

Ale cię przejrzałem
Udajesz, diablico!
Właśnie tak

Czułem, że jestem w niebie
I nagle zaskoczenie...
Niebiosa! Wspomóżcie mnie
Nic nie przeczuwałem takiego
W niej...

Aniele
I mówiłaś, i patrzyłaś
I z gracją
I nagle
Diabeł w przebraniu!
Tak właśnie, jesteś
Diabłem z przebraniu
Jesteś
Czortem
Jesteś, kosmata diablico!
O taak!

Ale to jeszcze nic. Prawdziwy rarytas. Dodatkowe wykonanie, próby z zespołem, nagrywane w studio. Nie znam się na tym, ale w komentarzach piszą, że zdjęcia odnalezione i zamieszczone to jest dopiero słodycz dla wielbicieli Elvisa.

No robi wrażenie ta druga muzyczka, oj robi :)



czwartek, 6 czerwca 2013

Jazzbabariba, Aga się kiwa

Przy porannym rozjaśnieniu, po nocy bezsennej, przy aromacie palonego drewna znad filiżanki a może i korzennym z cynamonem
Zajrzała, schowała się, znów zajrzała w stronę ust dziewczęcych
I nieśmiało zabrzmiała cool czarnym głosem
A i niewiasty brzmieniem soft

I dziewczyna, kawa i jazz stały się jednym
Na chwil dłużej
Niespodzianka...
Jeszcze deszcz się dobija
Ile to tego szczęścia na raz?

Odurzenie, błogość, przyjemność



Znalazłem coś jazzowego, dla Agi właśnie. Gdy tylko usłyszałem, wiedziałem, że ją tym zaskoczę i że się jej spodoba.
Ale...
Zawstydzony nieobecnością w ramionach jej 'słownych kartek', szukałem dalej, bo jeden kawałek to mało. Przeleci a zapach znad filiżanki wciąż intensywny.
I cud nastąpił.
Na starym blogu kilkakrotnie użyłem słów - jazzbabariba, babariba coś tam się kiwa.
Przez kilkadziesiąt lat, od małego, nie wiedziałem skąd mi w głowie zakotwiczyło właśnie to babariba. I do tego do rytmu, do muzyki.
Do tej jedynej chwili, kiedy potrafię tylko ten początek zagrać na pianinie czy fortepianie, tak jak słychać na wibrafonie.
Za sprawą Agi, dzisiejszej nocy, tuż przed 3...
Lionel Hampton – Hey Ba Ba Re Bop
Odnalazło się po tylu latach! Babariba!

Specjalnie dla Ciebie, na te chwile nocne i poranne, trzykrotnie zamknij oczy...
To co mam nadzieję się spodoba
To co po latach odkryte i tak pięknie brzmi z publicznością Olimpii
I trochę gwiezdnego pyłu


Jazzbabariba Aga się lekko kiwa :)



Złodziejaszek

To cholera z niego i dzięcioł.
Bezczelnie podpatrzył ruchy u Forresta Gumpa.
Mnie zakosił tytuł.

I taki z tego efekt.


wtorek, 4 czerwca 2013

Szeryfie, prawa ręka znowu na kaburze


Plakat promujący, zachęcający do wyborów w 1989 r. przedstawiał Gary Coopera jako szeryfa Kane'a z filmu „W samo południe”.
To jeden z najlepszych filmów tego gatunku, klasyk kina w ogóle.
W końcowej scenie, po rozprawieniu się z przybyłymi bandytami, właśnie w tytułowym środku dnia, samotnie ( nie licząc kilku strzałów) – bo nikt z miasteczka nie chciał, nie wierzył w sens pomocy szeryfowi, Kane oddaje odznakę szeryfa, wsiada do dorożki z ukochaną i opuszcza mieścinę.
Nie neguję osiągnięć Polaków, tych którzy walczyli, walczą o nasz kraj. Dostrzegam przemiany, widzę inność kraju nad Wisłą. Ale...
Gdybym miał siłę sprawczą, nakazałbym Cooperowi zawrócenie, ponowne naładowanie broni i wykończenie do końca tych co przybyli, co się niestety gdzieś ukryli.
Ten kraj nadal jest zjebany. Okradany, oszukiwany, wykańczany interesami partyjnymi, interesami byłych prominentów. I ja się z tym nie zgadzam i widzę całe zło i podłość tych baranów.


Kane! Zawracaj i dokończ to wszystko. Spierdolili to na maksa... I bezczelnie robią w miasteczku co chcą, a uczciwi ludzie cierpią.