poniedziałek, 16 grudnia 2013

Jak kot na cztery łapy

Niedziela, przed godziną 14.
Jadę do znajomych. Opiekują się w weekendy chłopakiem na stałe przebywającym w domu dziecka. Ja go w niedziele uczę angielskiego.
Dochodzę do pasów w Alei Waszyngtona. To główna arteria prowadząca do Ronda i Stadionu Narodowego z Grochowa. Za stadionem i Mostem Poniatowskiego już Centrum.
Widzę, że zielone światło miga i już czerwone. Nie zdążę przejść na drugą stronę. Samochody na szerokiej ulicy jeszcze stoją; za kilka sekund ruszą. Z bocznej ulicy Saskiej wyskakuje w ostatniej chwili stary model Golfa.
Spoglądam na sygnalizację, na przycisk 'naciśnij – czekaj' – nie zawsze działają automatycznie. To ze dwie sekundy spojrzenia. Jest uruchomiony.
Nagle wielkie bum. Zderzenie – pomyślałem.
8 metrów ode mnie, widzę jakiś spory przedmiot odbijający się o jezdnię.
Ułamek sekundy i wszystko jasne. Huk to było uderzenie o asfalt. A w powietrzu leci dziecko i krzesełko z samochodu.
Drzwi samochodu otworzyły się na zakręcie. Dziecko wypadło razem z siedzeniem. Po uderzeniu i odbiciu, krzesełko poleciało w prawo a mały chłopiec w lewo.
Wyskoczyło dwóch kierowców stojących wciąż na czerwonym. Wyskoczył kierowca autobusu. Ojciec dziecka też.
Chłopiec był w szoku. Ale sam się podniósł i poleciał do samochodu. Ojciec i trzej mężczyźni podbiegli do niego. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Pewnie tylko jakieś siniaki.

A ja, razem z jedną kobietą tylko spojrzeliśmy na siebie. Bez słowa. Tak nas zamurowało.
Całe szczęście, że nie jechały samochody główną ulicą. Z naprzeciwka i po lewym pasie tego samego kierunku. Doszłoby do tragedii.
Dziecko się bawiło drzwiami?
Krzesełko było źle zamocowane?
Kierowca za szybko wyjechał z bocznej ulicy, możliwe, że w ostatniej chwili już na czerwonym chciał wskoczyć w Aleję Waszyngtona?
Zapewne wszystkie te trzy zdarzenia do kupy.
A samochód też swoje lata miał, taki Golf sprzed 15-20 lat...




5 komentarzy:

  1. Po takim zdarzeniu mały może zostać w przyszłości kaskaderem :) Czasem trzeba mieć trochę szczęścia.
    kminek

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech może zostanie premierem, który wyprowadzi ten kraj z mielizny?

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawda jest dziwniejsza od fikcji. Dobrze, że nic się dzieciakowi nie stało. Ale tak poza tym, taka filmowa scena.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żebym miał kamerę i wiedział, jak znalazł do mojego dokumentu.

      Usuń
  4. Smacznego święconego karpia Jazz :)
    Kminek

    OdpowiedzUsuń