niedziela, 16 marca 2014

Konflikt rozpocznie się dnia...

Staliśmy oko w oko, kiedy ten drugi mrugnął”. - (We were eyeball to eyeball and I think the other fellow just blinked).

Takie słowa padają w filmie „ Trzynaście dni” ( m.in. - Kevin Costner) .
To historia października roku 1962, kryzysu kubańskiego, decyzji podejmowanych przez JFK i jego doradców.
Zdanie wypowiedziane przez urzędnika, po decydujących chwilach podczas blokady Kuby – rosyjskie statki z bronią nuklearną na pokładzie zatrzymały się i zawróciły. W ostatnich dosłownie minutach, tuż przed wybuchem konfliktu na skalę światową.

Dziś takiego rozwiązania nie widzę.
Politycznego, silnego.

Kiedy był czas, to trzeba było to zrobić. Patton chciał iść na wschód w 1945 r. i pobić tych czerwonych baranów. To Churchill wreszcie bardziej zrozumiał jakim zagrożeniem są Sowieci w Europie powojennej. Ale Roosevelt i Truman wraz ze sztabem dowódczym, nie podzielali w takim samym stopniu obaw Brytyjczyków.
A jak wreszcie zrozumieli, to mogli co najwyżej podrapać się w tyłek.

Były cztery lata do namysłu, można było załatwić te ścierwa jak nigdy w historii. Ale wykradli wszelkie dane i w 1949 r. zbudowali własną bombę. Siły się wyrównały.

I my sami mieliśmy okazję. Polska – to jedyna armia na świecie, która zdobyła Moskwę. Żadnej z potęg się to nigdy nie udało. Ale nie dokończyliśmy dzieła, podobnie jak w 1410 i następnych latach. Miast zmiażdżyć przeciwnika, pokonać ostatecznie – to jakieś rozmowy, pakty, rozejmy, układy.

A jak oszukują i skłócają na naszych portalach?

W zeszłym tygodniu, w opiniach pod artykułem o kolejnym lądowaniu zielonych ludzików na Krymie, na portalu gazeta.pl pojawiła się ciekawa sugestia, poparta mocnymi dowodami, że te same nicki – te same osoby, które tak bardzo wychwalały PIS, stawiały kontrę do każdych wypowiedzi za ekipą rządzącą, które generalnie starały się skłócić internautów, nas Polaków, teraz chwalą Putina, jego działania i popierają te bezmyślne, zmyślone, nie trzymające się kupy argumenty czy wręcz kłamstwa propagandowe.
Nie było bezpośrednich dowodów, ale się pojawiły – jak to grupa osób, ponad 20, działa pod przykrywką zwykłych czytelników, a w rzeczywistości realizuje wytyczne ambasady rosyjskiej – byleby skłócić wszystkich i wszystko. To zresztą działania znane od dziesięcioleci. Podobnie było w Rosji Sowieckiej, w Niemczech przed dojściem Hitlera do władzy, we wszystkich krajach europejskich. W Stanach także, nawet po wojnie.


Dzisiaj odbywa się na Krymie referendum.
Dzisiaj kończą się Zimowe Igrzyska Paraolimpijskie.
Ufoludki już dawno wylądowały na Krymie.
Koledzy ufoludków na linii granicy czekają na sygnał.

Czerwone buraki z UE siedzą i się głowią.
Nasi politycy sami wpychają się w poważne problemy, a od kilku dni zaniemówili, pozostając w odosobnieniu. Znowu będzie na nas.
Niedaleko na wschód od Krymu znajduje się M. Kaspijskie. To tam wedle symulacji mają się rozpocząć niepokojące działania wojenne, które teoretycznie zamienią się w III wojnę światową.
USA nie pomoże Ukrainie militarnie. Nie w taki sposób jak niektórzy myślą. Chociaż to nie tajemnica, że wywiadowczo (NSA i satelity) pomaga od kilku tygodni.
A już sama przedwczorajsza informacja o przechwyceniu przez Rosjan amerykańskiego drona spowodowała lawinę komentarzy na amerykańskim portalu Yahoo. Uwierzycie?
9757 komentarzy pod jednym artykułem!!!



Izrael nie wypuści takiej okazji i uderzy na instalacje irańskie.
Chińczycy też maja sporne tereny z Rosją. W latach 60-tych toczyła się pomiędzy tymi państwami wojna – o czym nie każdy wie:


Rosja ma w dupie uzgodnienia budapesztańskie z 1994 r.
Ukraina w zamian za gwarancje Rosji, W. Brytanii i USA zgodziła się zrezygnować z arsenału nuklearnego, jaki pozostał po rozpadzie ZSRR.
Rosja ma gdzieś umowy międzynarodowe.
Biorą co chcą i idą dalej.
A to już jest niepokojące, bo prowadzi do otwartego konfliktu. Tylko taki wydaje się w chwili obecnej w stanie zatrzymać tą maszynę wojskową.
Być może – czego nie spotkałem nigdzie w analizach, Putin po prostu jest chory. Dowiedział się o czymś i jest mu już wszystko jedno.

Polityka obronności swoich obywateli, zatwierdzona w zeszłym roku, to otwarcie drogi do interwencji wszędzie tam, gdzie Rosjanie przebywają i mogą poczuć się zagrożeni.
W ten sposób można atakować każdego.

Rosja to kraj bandycki, rządzony takoż od wieków, nie liczący się w dłuższej perspektywie z nikim i niczym. Musiałaby stać się katastrofa, gdyby ten kraj nagle popadł w wielki kryzys, który by zachwiał podstawami państwa. Tak jak wojna 1941 roku – zdziwienie i zaskoczenie, kraj w ruinie; to wyścig zbrojeń sprowokowany przez Reagana, to wreszcie rozpad bloku sowieckiego i ZSRR.

Nasz kraj wiele wycierpiał od wschodniego sąsiada. Przez wieki całe. I nic w tej polityce agresji, chamstwa, prostactwa, poniżania nie zmieniło się do dziś.

Komu wojna jest na rękę? Zawsze temu kto czerpie z tego zyski. Spektakularnemu zwycięscy i tym co będą mieli z tego olbrzymie zyski finansowe. Hitlera też ktoś wspierał finansowo, też komuś zależało na konfrontacji.

Ale... oby ten ktoś, nie pomylił się po raz pierwszy i ostatni.
Cienka czerwona linia jest tym razem naprawdę napięta i może nie wytrzymać.
Brak jedności w Londynie, Paryżu i innych stolicach co do działań, milczenie finansjery – zdają się potwierdzać – liczy się kasa, nas to nie dotyczy. Nas wojna nie dotknie, jesteśmy spokojni. Kraje zniszczone kryzysem czy konfliktem wojskowym na szeroką skalę, wkrótce będą potrzebowały pomocy. I my im tej pomocy udzielimy. Pieniądze czerpiąc z powietrza jak BŚ czy MFW.

Ale to mogą być ostatnie tygodnie spokojnego życia.
Ostatnie sekundy.
Może za kilkadziesiąt lat, przy braku nadziei na przeżycie, ktoś z żyjących odnajdzie skrawki dokumentów, gdzie przeczyta zapisane ostatnie wydarzenia, aż dojdzie do tego momentu ataku.
Gdzie jeszcze był czas na reakcję, na ustępstwa, gdzie był moment krytyczny.

Jeśli ktoś się nie obudzi, nie zadziała, dojdzie do najgorszego.
Zresztą i tak dojdzie. Nasz rasa to rasa agresywna. Któregoś poranka, albo gwiaździstej nocy sami się pozabijamy.

A kiedy będą następować te ostatnie sekundy, tak jak Anderson spojrzymy przed siebie.
Muzyka da nam zrozumieć, że dzieje się coś niepokojącego. Napięcie po minucie wzrośnie wielokrotnie.
Zadudni nam w piersiach.
Otworzą się silosy.
Niektórzy przy olbrzymim huku spojrzą w niebo.
Zobaczą dziwne obiekty.
Kulminacja.
I wyciszenie.

Tak ta muzyka obrazuje konflikt.
Perfekcyjnie przedstawia.
Niestety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz