Przy
porannym rozjaśnieniu, po nocy bezsennej, przy aromacie palonego
drewna znad filiżanki a może i korzennym z cynamonem
Zajrzała,
schowała się, znów zajrzała w stronę ust dziewczęcych
I
nieśmiało zabrzmiała cool czarnym głosem
A
i niewiasty brzmieniem soft
I
dziewczyna, kawa i jazz stały się jednym
Na
chwil dłużej
Niespodzianka...
Jeszcze
deszcz się dobija
Ile
to tego szczęścia na raz?
Odurzenie,
błogość, przyjemność
Znalazłem
coś jazzowego, dla Agi właśnie. Gdy tylko usłyszałem,
wiedziałem, że ją tym zaskoczę i że się jej spodoba.
Ale...
Zawstydzony
nieobecnością w ramionach jej 'słownych kartek', szukałem
dalej, bo jeden kawałek to mało. Przeleci a zapach znad filiżanki
wciąż intensywny.
I
cud nastąpił.
Na
starym blogu kilkakrotnie użyłem słów - jazzbabariba, babariba
coś tam się kiwa.
Przez
kilkadziesiąt lat, od małego, nie wiedziałem skąd mi w głowie
zakotwiczyło właśnie to babariba. I do tego do rytmu, do muzyki.
Do
tej jedynej chwili, kiedy potrafię tylko ten początek zagrać na
pianinie czy fortepianie, tak jak słychać na wibrafonie.
Za
sprawą Agi, dzisiejszej nocy, tuż przed 3...
Lionel
Hampton – Hey Ba Ba Re Bop
Odnalazło
się po tylu latach! Babariba!
Specjalnie
dla Ciebie, na te chwile nocne i poranne, trzykrotnie zamknij oczy...
To
co mam nadzieję się spodoba
To
co po latach odkryte i tak pięknie brzmi z publicznością Olimpii
I
trochę gwiezdnego pyłu
Jazzbabariba
Aga się lekko kiwa :)
Jest JAZZ! WSZĘDZIE! Przechodzi przez serce, duszę i ciało. Kiwam się, kołyszę... Jazzbabariba!
OdpowiedzUsuńDzięki, JazzW! Jazzbabariba!
Depeche i jazz??? Nawet, nie powiem, miłe dla ucha...
OdpowiedzUsuńTeż byłem zaskoczony tym połączeniem. Najważniejsze, ze się Wam podoba. I jazzuje.
OdpowiedzUsuń