No
dobrze, rozwinę temat ale nie za bardzo.
Wspomniałem
o tym w komentarzu u Ilenki: Do biegu! Gotowi! Start?
Tak
to prawda, obstawiałem samolot Luftwaffe (sic! - bo był wojskowy) z
prezydentem Niemiec na pokładzie.
Ochranialiśmy
dwa transportowce Boeinga z obligacjami i pieniędzmi wydrukowanymi w
Londynie. Miliony...:)
Byłem
świadkiem poczynań naszego kosmonauty na terenie Spec Pułku
Rzadowego na Okęciu. Jego w sumie też ochraniałem wtedy.
Polowałem
na uzbrojonego mordercę i gwałciciela, w lasach północno-zachodniej
Polski. Dostaliśmy taki rozkaz. Nie udało się nam, ale w pobliskim
powiecie wpadł po dwóch dniach.
Miałem
pod opieką zabójcę, którego dostarczyła Żandarmeria, bo nie
mieli u siebie miejsca. Trzeba było na niego uważać; zabraliśmy
mu sztućce by sobie przypadkiem nic nie zrobił – wtedy 'w modzie'
nie były jeszcze samobójstwa, ale trzeba było mieć na niego oko.
I
największa akcja to 'polowanie' i zabezpieczenie lotniska, gdy jeden
palant poszedł na tamten teren z bronią, a drugi z kaburą z której
wystawał magazynek do kbk AK 47. To była najpoważniejsza operacja.
Celem akcji było 'zabezpieczenie tych gamoni' przed konsekwencjami
swoich poczynań. Byłyby z tego problemy prokuratorskie i to sporego
gatunku. Na szczęście się udało.
Do
dziś świetnie strzelam, ze 100 metrów 5 pocisków umieszczam w
10-ce. Potrafię rozebrać z opaską na oczach karabin i złożyć go
natychmiast.
Podczas
ćwiczeń, korzystałem z około 60 sztuk Kałasznikowa. Tysiące
wystrzelonych pocisków, w czasie prawie 8 godzin na strzelnicy.
Oj
dawno nie miałem żadnego gnata w ręku, chyba czas poćwiczyć
znowu.
Jaki
agent z bronią, taki i naśladowca.
Szkoda, że Cię w Smoleńsku nie było :)
OdpowiedzUsuńW poprzednim wcieleniu byłem. Ech patrzę na mapę dawną, Smoleńsk był kiedyś w Rzeczpospolitej. A jakie tam niedźwiedzie w lasach!
OdpowiedzUsuńniezła fantazja :)z jajami :D
OdpowiedzUsuńKiedy to wszystko prawda psze pani.
OdpowiedzUsuń