niedziela, 12 maja 2013

Biznes i nasza cywilizacja


Mam pomysł na biznes.
Pierwszy problem. Technologia jeszcze nie istnieje. Ale moje przekonanie graniczy z pewnością, że najpóźniej za 30-40 lat powstanie. A możliwe, że wcześniej. Ale niewiele. Może więc warto pomyśleć o sprzedaży lub przekazaniu komuś koncepcji?
Po szybkich obliczeniach wychodzi na to, że zysk byłby olbrzymi. Z obecnych 7 miliardów osobników naszej rasy, po odrzuceniu dzieci i starszych, licząc dorosłych w sile wieku – liczba zainteresowanych z pewnością byłaby w setkach milionów.
Skromnie policzyłem zainteresowanie na poziomie 65 mln ludzi tygodniowo, co jest raczej zaniżeniem, ale pomysł właśnie polega na tym. I koszt tygodniowego skorzystania na 10 euro. Czyli też za grosze – i też szacowanie poniżej poziomu.
Dochód roczny wychodzi na 135 mld euro.
Oczywiście trzeba odliczyć koszta wszelakie, ale to dalej daje astronomiczne pieniądze. Jednak myślę, że biznes by się rozkręcił, i przekroczyłby zainteresowanie na poziomie ponad 150 mln ludzi tygodniowo.
Czyli w polu zostają dzisiejsze potęgi jak: Exxon Mobil, Apple, General Electric, Royal Dutch Shell, JPMorgan Chase, AT&T, Google, Microsoft, ICBC, HSBC, Berkshire Hathaway, Wells Fargo, Petro China, BP, Chevron, Gazprom, Citigroup czy Wal-Mart.
A na pewno kilka z nich razem połączonych też.
Firma byłaby nie do zatrzymania a wartość po 2-3 latach z pewnością by przekroczyła 407 mld czyli wartość Exxon, a nawet największej do niedawna mojej byłej firmy Apple – ponad 630 mld USD.
Drugi problem polega na tym, że istnieje ryzyko iż nasza cywilizacja mogłaby nie przetrwać, gdyby ta technologia została odkryta i wprowadzona w życie.
Patrząc na historię, na opracowania, nie ma co ukrywać, że my, nasza rasa jest okrutna, barbarzyńska, chciwa, żądna zniszczenia. I też uważam za Hawkingiem, że nie przetrwamy kolejnego tysiąca lat. Nawet jak będą pszczoły. Sami się wyniszczymy.
Gdybyśmy mieli dążyć do czegoś większego, opanowania nowych technologii, umiejętnego ich wykorzystania dla dobra ogółu ludzkości – to tak, w tym bym widział jakąś nadzieję, szansę na wspólne przetrwanie. Ale najnormalniej mówiąc, my się po prostu kiedyś pozabijamy, ograbimy innych, zwycięży ten kto silniejszy, albo tak naprawdę nie będzie zwycięzcy, tylko garstka przegranych.
Może trzeba mieć nadzieję, że odkrycie o jakim wspominam, ale nie zdradzam, da nam również i inne argumenty czy też narzędzia do wysiłku na rzecz całej ludzkości. To z pewnością byłby przełom.
Historia jednak mnie uczy, że wszelkie pomysły i odkrycia, które mają jakąkolwiek siłę sprawczą w postaci 'straszaka siły' – zawsze były wykorzystane przeciw nam, ludziom.
Więc może nie warto odkrywać tej technologii, by pewnikiem nie dotrzeć do źródeł olbrzymiej siły, przy okazji innych odkryć. Jak już nie będzie przeciwników z zewnątrz, wtedy należy wykończyć swoich. Zawsze znajdzie się ktoś, garstka chcąca wszystkich i wszystko podporządkować tylko sobie.
I świat się kończy. Nie potrzeba meteorytu, nowego wirusa, żadnych talerzy latających, baz niemieckich na Antarktydzie, Roswell, energii piramid. Już nie musimy odkrywać manuskryptu Voynicha, szukać Yeti w górach, mierzyć energii i promieniowania w Trójkącie Bermudzkim, oglądać z lotu ptaka malowideł z Nazca, dociekać jak powstała mapa Piri Reisa, czy też szukać śladów i rzeczywistych faktów, nagrań, świadków i pism o wydarzeniach z jeziora w Kanadzie – przy którym Roswell to małe miki. I sygnał WOW będzie nieważny.
Kurtyna. Przedstawienie było tylko jedno. Ktoś był na widowni?

10 komentarzy:

  1. Biznes faktycznie ryzykowny. Lepiej pograj w czołgi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. bravo!!!
    jak sprytnie wykazałeś zagrozenie ludzkiej myśli, technologi i pogoni za kasą.

    Natomiast przyczepię się tego "Patrząc na historię, na opracowania, nie ma co ukrywać, że my, nasza rasa jest okrutna, barbarzyńska, chciwa, żądna zniszczenia. I też uważam za Hawkingiem, ze nie przetrwamy kolejnego tysiąca lat. Nawet jak będą pszczoły. Sami się wyniszczymy"

    Jest to tylko ludzka myśl i nalezy widzieć tez drugą stronę czlowieka i inną stronę mysli- dobrą, łagodną, nie walczącą, medytacyją, wrazliwą. Jak jej w sobie nie widzimy, to moze w drugim dostrzeżemy?
    A przed Hawkingiem chylę czoła, ale nie jak przed naukowcem, tylko przed nim, jako czlowekiem o potęznej mocy i samozaparcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hawking to kozak jakich mało. Penrose, Greene. Świetnie tłumaczy zagadnienia kosmologii Michio Kaku. Nowe teorie odkrywają Steinhardt i Turok.
      Dostrzeganie nic nie zmieni. Nie zmieniło przez lata i nigdy się to nie powiedzie.

      Usuń
    2. Jestem pod wrazeniem :D nic mi te nazwiska nie mówią :)przy okazji poszerze sobie info o nich. Bardziej idę w radziecką ezoterykę ponieważ mają moze nawet lepsze badania niż amerykanie. Interesuje mnie energia kosmosu w zastosowaniu praktycznym oraz leczeniu. Chocby takim, co zapewne pomogło Hawkingowi tak żyć w takim stanie zdrowia.
      Rowijasz trochę katastroficzne myślenie. Samo dostzrezenie moze nic nie zmieni, ale sposob myslenia ma wplyw na wszechswiat, jak rowniez na zachowanie. Odszukałam, co Hawking mówil i to nie zupelnie tak, bo to bylo tez w kontekscie podrozy kosmicznych, a jeszcze bardziej przez to chcial powiedziec, ze nie jestesmy jedynymi bytami w kosmosie, co się chwali bo przemawia to do ignorantów.

      a to jest tylko Twoim przekonaniem a nie faktem , czyli jakąs tezą " Nie zmieniło przez lata i nigdy się to nie powiedzie."
      A my działamy w oparciu o wiarę w swoje własne przekoania.

      Usuń
  3. Gdzie te czołgi, ponaparzamy się online? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawaj! Masz konto załozone, to możemy sobie treningowo jeden na jeden powalczyć z zasadzki:)

      Usuń
  4. Ciężki wpis... Sumy jakiś pogląd dają, ale nie... nie na mój nastrój dzisiaj. Coś mniej przygnębiającego proszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty nie kombinuj. Masz pomysł na biznes? To do dzieła. Nie Ty zgasisz światła, to ktoś inny to zrobi. Ale jeśli Ty, to przynajmniej poużywasz na koniec:)))

    OdpowiedzUsuń