Mam
pomysł na biznes.
Pierwszy problem. Technologia jeszcze nie istnieje. Ale moje
przekonanie graniczy z pewnością, że najpóźniej za 30-40 lat
powstanie. A możliwe, że wcześniej. Ale niewiele. Może więc
warto pomyśleć o sprzedaży lub przekazaniu komuś koncepcji?
Po
szybkich obliczeniach wychodzi na to, że zysk byłby olbrzymi. Z
obecnych 7 miliardów osobników naszej rasy, po odrzuceniu dzieci i
starszych, licząc dorosłych w sile wieku – liczba
zainteresowanych z pewnością byłaby w setkach milionów.
Skromnie
policzyłem zainteresowanie na poziomie 65 mln ludzi tygodniowo, co
jest raczej zaniżeniem, ale pomysł właśnie polega na tym. I koszt
tygodniowego skorzystania na 10 euro. Czyli też za grosze – i też
szacowanie poniżej poziomu.
Dochód
roczny wychodzi na 135 mld euro.
Oczywiście
trzeba odliczyć koszta wszelakie, ale to dalej daje astronomiczne
pieniądze. Jednak myślę, że biznes by się rozkręcił, i
przekroczyłby zainteresowanie na poziomie ponad 150 mln ludzi
tygodniowo.
Czyli
w polu zostają dzisiejsze potęgi jak: Exxon Mobil, Apple, General
Electric, Royal Dutch Shell, JPMorgan Chase, AT&T, Google,
Microsoft, ICBC, HSBC, Berkshire Hathaway, Wells Fargo, Petro China,
BP, Chevron, Gazprom, Citigroup czy Wal-Mart.
A
na pewno kilka z nich razem połączonych też.
Firma
byłaby nie do zatrzymania a wartość po 2-3 latach z pewnością by
przekroczyła 407 mld czyli wartość Exxon, a nawet największej do
niedawna mojej byłej firmy Apple – ponad 630 mld USD.
Drugi
problem polega na tym, że istnieje ryzyko iż nasza cywilizacja
mogłaby nie przetrwać, gdyby ta technologia została odkryta i
wprowadzona w życie.
Patrząc
na historię, na opracowania, nie ma co ukrywać, że my, nasza rasa
jest okrutna, barbarzyńska, chciwa, żądna zniszczenia. I też
uważam za Hawkingiem, że nie przetrwamy kolejnego tysiąca lat.
Nawet jak będą pszczoły. Sami się wyniszczymy.
Gdybyśmy
mieli dążyć do czegoś większego, opanowania nowych technologii,
umiejętnego ich wykorzystania dla dobra ogółu ludzkości – to
tak, w tym bym widział jakąś nadzieję, szansę na wspólne
przetrwanie. Ale najnormalniej mówiąc, my się po prostu kiedyś
pozabijamy, ograbimy innych, zwycięży ten kto silniejszy, albo tak
naprawdę nie będzie zwycięzcy, tylko garstka przegranych.
Może
trzeba mieć nadzieję, że odkrycie o jakim wspominam, ale nie
zdradzam, da nam również i inne argumenty czy też narzędzia do
wysiłku na rzecz całej ludzkości. To z pewnością byłby przełom.
Historia
jednak mnie uczy, że wszelkie pomysły i odkrycia, które mają
jakąkolwiek siłę sprawczą w postaci 'straszaka
siły' – zawsze były wykorzystane przeciw nam, ludziom.
Więc
może nie warto odkrywać tej technologii, by pewnikiem nie dotrzeć
do źródeł olbrzymiej siły, przy okazji innych odkryć. Jak już
nie będzie przeciwników z zewnątrz, wtedy należy wykończyć
swoich. Zawsze znajdzie się ktoś, garstka chcąca wszystkich i
wszystko podporządkować tylko sobie.
I
świat się kończy. Nie potrzeba meteorytu, nowego wirusa, żadnych
talerzy latających, baz niemieckich na Antarktydzie, Roswell,
energii piramid. Już nie musimy odkrywać manuskryptu Voynicha,
szukać Yeti w górach, mierzyć energii i promieniowania w Trójkącie
Bermudzkim, oglądać z lotu ptaka malowideł z Nazca, dociekać jak
powstała mapa Piri Reisa, czy też szukać śladów i rzeczywistych
faktów, nagrań, świadków i pism o wydarzeniach z jeziora w
Kanadzie – przy którym Roswell to małe miki. I
sygnał WOW będzie nieważny.
Kurtyna.
Przedstawienie było tylko jedno. Ktoś był na widowni?
Biznes faktycznie ryzykowny. Lepiej pograj w czołgi :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie pykam sobie:)
OdpowiedzUsuńbravo!!!
OdpowiedzUsuńjak sprytnie wykazałeś zagrozenie ludzkiej myśli, technologi i pogoni za kasą.
Natomiast przyczepię się tego "Patrząc na historię, na opracowania, nie ma co ukrywać, że my, nasza rasa jest okrutna, barbarzyńska, chciwa, żądna zniszczenia. I też uważam za Hawkingiem, ze nie przetrwamy kolejnego tysiąca lat. Nawet jak będą pszczoły. Sami się wyniszczymy"
Jest to tylko ludzka myśl i nalezy widzieć tez drugą stronę czlowieka i inną stronę mysli- dobrą, łagodną, nie walczącą, medytacyją, wrazliwą. Jak jej w sobie nie widzimy, to moze w drugim dostrzeżemy?
A przed Hawkingiem chylę czoła, ale nie jak przed naukowcem, tylko przed nim, jako czlowekiem o potęznej mocy i samozaparcia.
Hawking to kozak jakich mało. Penrose, Greene. Świetnie tłumaczy zagadnienia kosmologii Michio Kaku. Nowe teorie odkrywają Steinhardt i Turok.
UsuńDostrzeganie nic nie zmieni. Nie zmieniło przez lata i nigdy się to nie powiedzie.
Jestem pod wrazeniem :D nic mi te nazwiska nie mówią :)przy okazji poszerze sobie info o nich. Bardziej idę w radziecką ezoterykę ponieważ mają moze nawet lepsze badania niż amerykanie. Interesuje mnie energia kosmosu w zastosowaniu praktycznym oraz leczeniu. Chocby takim, co zapewne pomogło Hawkingowi tak żyć w takim stanie zdrowia.
UsuńRowijasz trochę katastroficzne myślenie. Samo dostzrezenie moze nic nie zmieni, ale sposob myslenia ma wplyw na wszechswiat, jak rowniez na zachowanie. Odszukałam, co Hawking mówil i to nie zupelnie tak, bo to bylo tez w kontekscie podrozy kosmicznych, a jeszcze bardziej przez to chcial powiedziec, ze nie jestesmy jedynymi bytami w kosmosie, co się chwali bo przemawia to do ignorantów.
a to jest tylko Twoim przekonaniem a nie faktem , czyli jakąs tezą " Nie zmieniło przez lata i nigdy się to nie powiedzie."
A my działamy w oparciu o wiarę w swoje własne przekoania.
Gdzie te czołgi, ponaparzamy się online? ;)
OdpowiedzUsuńDawaj! Masz konto załozone, to możemy sobie treningowo jeden na jeden powalczyć z zasadzki:)
UsuńCiężki wpis... Sumy jakiś pogląd dają, ale nie... nie na mój nastrój dzisiaj. Coś mniej przygnębiającego proszę ;)
OdpowiedzUsuńA proszę bardzo, będzie za niecałe 24h.
UsuńTy nie kombinuj. Masz pomysł na biznes? To do dzieła. Nie Ty zgasisz światła, to ktoś inny to zrobi. Ale jeśli Ty, to przynajmniej poużywasz na koniec:)))
OdpowiedzUsuń